Damian Szwarnowiecki od 16 lat uprawia judo. Na zajęcia zapisał go tato, który trenował podnoszenie ciężarów. Na początku związany był z klubem MKS Juvenia Wrocław, a od momentu przejścia do kategorii juniorskiej w 2010 roku jest zawodnikiem klubu Gwardii Wrocław. Od początku swojej przygody z judo ćwiczy pod okiem trenera Zbigniewa Zamęckiego.
W swojej karierze Damian Szwarnowiecki miał kilka przełomowych momentów. Pierwszym z nich był 2012 rok. We wrześniu 2012 roku polski judoka w chorwackim Porecu zdobył tytuł juniorskiego mistrza Europy do lat dziewiętnastu. Niecały miesiąc później wywalczył swój pierwszy złoty medal w seniorskich mistrzostwach Polski w kategorii do 73 kg. Dzięki temu zwycięstwu mógł wystartować jako najlepszy Polak w mistrzostwach Europy do lat 23. Mając 19-lat zawodnik z Wrocławia pojechał do Pragi, gdzie znów został niepokonany. W finale zmierzył się z Włochem Andre Reginą i tym samym został podwójnym mistrzem Starego Kontynentu. Po tak dobrych występach Europejska Federacja Judo ogłosiła go najlepszym zawodnikiem młodego pokolenia i odznaczyła srebrną odznaką.
Tytuły mistrzowskie i zakończenie kariery?
Kariera młodego judoki dopiero się rozpoczęła, a już przez dwie poważne kontuzje, których doznał w przeciągu dwóch lat, miała się zakończyć. Najpierw w lipcu 2013 roku przeszedł operację rekonstrukcji więzadła kolana przedniego krzyżowego. Kontuzji doznał podczas drużynowych mistrzostw Europy w Budapeszcie. Leczenie i rehabilitacja trwały dziesięć miesięcy.
Na początku kwietnia 2014 roku wywalczył tytuł młodzieżowego mistrza Polski. Po trzytygodniowym obozie w Japonii w lipcu pojechał na zawody Grand Prix do Mongolii. Niestety po wygranej pierwszej walce, przegrał w drugiej rundzie z reprezentantem gospodarzy. Ten start był jednak początkiem drogi do Rio, a więc walki o kwalifikację olimpijską. Po kolejnych zgrupowaniach zawodnik Gwardii Wrocław wystartował w seniorskich mistrzostwach świata w Rosji. Był to jednak nieudany występ, bo Polak nie awansowała do walki o miejsca punktowane. 21-letni wówczas zawodnik sezon zakończył przedwcześnie po seniorskich mistrzostwach Polski, w których zajął 3. miejsce.
Od tego momentu podopieczny Zbigniewa Zamęckiego zaczął mieć problemu z kręgosłupem. Lekarz kadry wystawił nawet diagnozę, że Damian Szwarnowiecki powinien zakończyć już karierę ze względu na kłopoty zdrowotne i wystawił mu bezterminową niezdolność do uprawiania sportu. Była to przepuklina kręgosłupa, przez którą zawodnik miał również problemu z ruchomością w rękach. Na szczęście przepuklina się cofnęła, a judoka się nie poddał. Wzmocnił swój trening motoryczny, dzięki któremu stara się zapobiegać kontuzjom. Z pomocą trenera od przygotowania fizycznego dodatkowo poprawił jeszcze inne parametry jak siła, wytrzymałości, elastyczność i szybkość, tak potrzebną do szybkiego reagowania podczas walki na macie.
Droga do Rio
Po powrocie do zdrowia i ponownym uzyskaniu zgody do uprawiania sportu, wrocławianin na dobre rozpoczął walkę o kwalifikację olimpijską i wyjazd do Rio de Janerio. Początek 2015 roku to przede wszystkim obozy przygotowawcze. W lutym przyszła pora na pierwszy start w zawodach, podczas Pucharu Świata w Rzymie Damian Szwarnowiecki zajął 5. miejsce. Kolejne tygodnie to zgrupowania i pojedyncze niezbyt udane starty w Warszawie i Gruzji. Pod koniec kwietnia judoka ponownie został mistrzem Polski, wygrał wszystkie cztery walki przed czasem. Dwa tygodnie później udowodnił, że jest najlepszym polskim młodzieżowcem do 23 lat zdobywając złoty medal na mistrzostwach kraju w tej kategorii wiekowej.
W czerwcu wystąpił w I Europejskich Igrzyskach w Baku, gdzie wygrał jedną walkę. Lepiej poszło mu na lipcowych zmaganiach podczas Pucharu Europy, gdzie uplasował się na najniższym stopniu podium. Po porażce w eliminacjach na seniorskich mistrzostwach świata przyszła pora na najważniejszą imprezę dla młodego zawodnika, czyli mistrzostwa Europy młodzieżowców. Niestety Polak został zdyskwalifikowany w drugiej walce za nieregulaminowy rzut dźwignią. Damian Szwarnowiecki rok zakończył udziałem w dwóch zawodach w Japonii, z cyklu Grand Prix i Grand Slam. W obu startach zajął 9. miejsce i wywalczył 95 punktów do rankingu olimpijskiego, na podstawie którego przyznawane są kwalifikacje do wyjazdu na najważniejszą imprezę czterolecia.
- Kwalifikacje trwają jeszcze niecałe pół roku a poziom, w mojej kategorii wagowej wyjątkowo wysoki. Jednak cały czas wierzę, że uda mi się pojechać na Igrzyska Olimpijskie do Rio de Janeiro. Teraz czas na odpoczynek, a od nowego roku idziemy po swoje! – tak podsumował swoje ostatnie starty w kontekście igrzysk Szwarnowiecki na swojej oficjalnej stronie na Facebooku.
Nowy rok, to przede wszystkim walka o wyjazd do Rio. Po pierwszych dwóch słabszych startach w Hawanie i Paryżu, przyszła pora na miejsca na podium. Na początku zawodnik Gwardii Wrocław zajął 2. lokatę na zawodach Pucharu Świata rozgrywanych w Pradze. W Casablance na turnieju tej samej rangi przegrał najmniejsza możliwą oceną jaka jest w judo, czyli kara shido.
Kolejny duży sukces przyszedł wraz ze startem w Turcji. Damian Szwarnowiecki najpierw z okazji prima aprilis zrobił żart swoim fanom oznajmiając na Facebooku, że nie wystąpi w turnieju Grand Prix przez złą wagę. Jednak wszyscy, którzy śledzą jego poczytania już wiedzieli, że w Samsun Polak nie tylko wystartował, ale również zdobył złoty medal. Było to pierwsze zwycięstwo w takich zawodach od siedmiu lat.
Po tym triumfie media obiegła informacja, że judoka uzyskał kwalifikację olimpijską i jedzie na igrzyska. Potwierdzał to sam zawodnik, który kontynuował przygotowania. Jeszcze w kwietniu wystąpił wraz z polską reprezentacją na drużynowych mistrzostwach Europy w Kazaniu, gdzie Biało-czerwoni zdobyli brązowy medal. Niestety na początku czerwca cała sytuacja się zmieniła.
- 2 lata startów kwalifikacyjnych, 15 lat treningów, setki wyrzeczeń i poświęceń, a to wszystko dla jednego celu - Igrzyska Olimpijskie. Niestety nie udało się. Nie zakwalifikowałem się do Rio. Przepraszam tych, których wprowadziłem w błąd, sugerując jeszcze przed dwoma miesiącami mój pewny udział. Niestety system kwalifikacji jest ciężki do zrozumienia nawet dla samych zawodników. Nie wiem, co wydarzy się przez kolejne cztery lata i czy uda mi się jeszcze kiedyś godnie reprezentować Polskę na Igrzyskach Olimpijskich, ale wiem jedno: NIE PODDAM SIĘ. Dziękuję tym, którzy mnie wspierają i przepraszam tych, których zawiodłem – oznajmił na swojej stronie Damian Szwarnowiecki (pisownia oryginalna).
Kolejny cel – Tokio 2020
23-letni zawodnik jak powiedział tak też robi. Na początku zmienił kategorię wagową. Do tej pory startował do 73 kg, od teraz walczy w wyższej kategorii do 81 kg. Debiut w zawodach w nowej wadze potwierdził tylko, że była to dobra decyzja. Damian Szwarnowiecki zdobył na Pucharze Świata w Estonii brązowy medal, wygrywając cztery z pięciu walk.
Kolejne start to zawody wyższej rangi i rywalizacja z najlepszymi na świecie podczas Grand Prix w Zagrzebiu. Tutaj Wrocławianin ponownie stanął na najniższym stopniu podium, ale niestety doznał również kontuzji stawu skokowego. Przez ten uraz zawodnik musiał opuścić mistrzostwa Polski seniorów i Grand Slam w Abu Dhabi. Po tej krótkiej przerwie powrócił do treningów i na początku grudnia wziął udział w najbardziej prestiżowym turnieju na świecie Grand Slam Tokio. W stolicy Japonii Polak zajął wysokie 5. miejsce, a do medalu brakło niewiele. Był to ostatni start judoki w 2016 roku.
W 2017 roku Damian Szwarnowiecki miał dwa ważne starty mistrzostwa Europy i mistrzostwa świata. Niestety w obu turniejach odpadł w ich początkowej fazie, wygrywając pierwszą walkę i przegrywając drugą. Pomimo, że tych dwóch imprez mistrzowskich nie można zaliczyć do udanych, to na pewno była to dobra nauka na przyszłość i pierwsze tak ważne starty w nowej kategorii wagowej. Warto zauważyć, że pod koniec września po dwuletniej przerwie Szwarnowiecki ponownie został mistrzem kraju, ale teraz w kategorii do 81 kg.
Nowy 2018 rok zawodnik Gwardii Wrocław rozpoczął od lutowych zmagań podczas Pucharu Świata rozgrywanego w Bułgarii, gdzie zajął 5. miejsce. Następnie krótki obóz w Paryżu i kolejny start tym razem z cyklu Grand Slam w Dusseldorfie. Tutaj po zwycięstwie w pierwszej walce, trafił na aktualnego mistrza świata, późniejszego zwycięzcę całego turnieju, z którym przegrał na punkty. Bardzo dobry wynik osiągnął w Pradze na Pucharze Świata, gdzie powtórzył swój wynik z przed dwóch lat, tym razem ponownie uplasował się na 2. lokacie, ale w wyższej kategorii wagowej. Po tak dobrych startach judoka zaczął zajmować coraz wyższe miejsca w światowym rankingu i oficjalnie został powołany na mistrzostwa Europy w Izraelu. Porażka w pierwszej rundzie oznaczała szybki powrót do domu. Wiele osób, po nieudanym starcie, by się załamało, ale podopieczny Zbigniewa Zamęckiego już postawił sobie kolejny cel.
- Pomimo niepowodzenia na Mistrzostwach Europy w Izraelu nie tracę wiary we własne możliwości i już niedługo zaczynam przygotowania do kolejnych startów. Od wczoraj zaczęły się kwalifikacje do Igrzysk Olimpijskich w Tokio – tak swoją walkę o kolejne igrzyska zapowiedział Damian Szwarnowiecki, na ponad dwa lata przed uch rozpoczęciem.
Po serii słabszych wyników przyszła pora na passę medalową. Na początku na krajowym podwórku wygrał Puchar Polski, wraz z niemieckim klubem zwyciężył w tamtejszej ekstralidze judo, a na Europejskich Igrzyskach Studenckich w Portugalii wywalczył srebrny medal. Po kolejnym obozie kadry przyszła pora na mistrzostwa świata. Pod koniec września w Baku Polak zaprezentował się z bardzo dobrej strony i został piątym zawodnikiem na świecie. Po porażce w ćwierćfinale zakwalifikował się do repasaży i miał jeszcze szansę na medal. W pierwszym starciu po niespełna 2 minutach pokonał mistrza olimpijskiego z Rio. Niestety w walce o trzecie miejsce reprezentanta Biało-czerwonych pokonał Turek Vedat Albayrak. Jednak piąte miejsce na mistrzostwach to bardzo dobry wynik, którym Damian Szwarnowiecki udowodnił, że wyciągnął wnioski z zeszłorocznych startów i należy do ścisłej światowej czołówki w swojej kategorii wagowej.
Po powrocie z Azerbejdżanu wziął udział w mistrzostwach Polski. W Warszawie został wicemistrzem kraju. Teraz przygotowuje się do kolejnych zawodów, które przybliżą go do najważniejszego celu na najbliższe dwa lata, czyli wyjazdu na igrzyska olimpijskie w 2020 roku w Tokio.
Naszemu Mistrzowi życzymy cierpliwości w dążeniu na szczyt i samych zwycięskich walk. Damian Szwarnowiecki w klubie przez kolegów nazywany jest ,,dzieciakiem’’, a przez rywali ,,zabójcą o twarzy dziecka’’. Mamy nadzieję, że już niedługo ,,zabójca o twarzy dziecka’’ spełni swoje marzenia, trzymamy kciuki.
Żródło: informacja własna, Damian Szwarnowiecki
Tagi: judo DamianSzwarnowiecki Tokio2020 MistrzEuropy RazemDoCelu Sukces