Sprint na 2,5 km, wbieg na stadion i zwolnienie, ściągnięcie karabinu, zatrzymanie, uspokojenie oddechu, a najlepiej zupełne zatrzymanie i oddanie 5. celnych strzałów z odległości 50 metrów w mały czarny punkt o średnicy 45 mm. A to wszystko jak najszybciej najlepiej w niecałą minutę i powrót na trasę, na kolejne 2,5 km.
W zależności od dystansu (wynosi on od 6 km do 20 km) tak wygląda początek rywalizacji zawodników w biathlonie, czyli dwuboju zimowym łączącym w sobie bieg narciarski i strzelanie. Jest to dyscyplina, która wymaga nie tylko bardzo dobrej kondycji i wytrzymałości, ale również precyzji. Przy prawie maksymalnym tętnie należy momentalnie przestać oddychać i oddać celny strzał z karabinu w krążek niewiele większy od piłeczki do tenisa stołowego. W biathlonie po każdej pętli biegowej zawodnicy zatrzymują się na strzelnicy, gdzie oddają pięć strzałów w pozycji leżącej lub stojącej. Jeżeli popełnią błąd, to dodatkowo pokonują karną rundę o długości 150 metrów i wracają na trasę. Wyjątkiem jest u kobiet bieg na 15 km, a u mężczyzn na 20 km, gdzie za każde pudło doliczana jest karna minuta.
To właśnie w biathlonie, w 2013 roku w biegu masowym na dystansie 12,5 km brązowy medal na mistrzostwach świata w Novym Mescie zdobyła Monika Hojnisz. Zawodniczka z Chorzowa w wieku 22 lat wywalczyła swój pierwszy medal imprezy seniorskiej, było to również pierwsze podium Polki w karierze. W karierze, która można powiedzieć rozpoczęła się przez przypadek, bo od obozu nad morzem w Ustce. Jej mama widząc jak bardzo lubiła sport, w czasie wakacji zapisała ją na zgrupowanie tej zimowej dyscypliny. Podczas tego wyjazdu Monika Hojnisz nie miała jeszcze żadnej styczności z nartami, był to obóz ogólnorozwojowy i sprawnościowy. Jednak atmosfera i osoby, które poznała spowodowały, że pojechała na zgrupowanie zimowe. Tak rozpoczęła się jej przygoda z biathlonem w wieku 11 lat, choć jak sama mówi nie lubi o tym opowiadać. Nie była to jej wymarzona dyscyplina, ale już od dzieciństwa bardzo lubiła sport, była aktywną uczennicą, chciała jeździć na każde zawody. Teraz biathlon to prawie całe jej życie, sportowi podporządkowała wszystko.
Pierwsze sukcesy przyszły w wieku juniorskim. W 2009 roku w letnich mistrzostwach Europy juniorów wywalczyła dwa medale, brązowy w biegu pościgowym i srebrny w sztafecie mieszanej. W 2010 roku podczas styczniowych mistrzostw świata juniorów w Szwecji Monika Hojnisz zdobyła dwa brązowe krążki w biegu pościgowym i sprincie. W tym samym roku w marcu została Mistrzynią Europy w biegu indywidualnym, a podczas letnich mistrzostw świata juniorów rozgrywanych w Dusznikach Zdrój zdobyła kolejne dwa brązowe medale. Pod koniec 2010 roku w grudniu zadebiutowała w Pucharze Świata. W swoim pierwszym starcie zajęła 44. lokatę. 10 dni później zdobyła swoje pierwsze punkty zajmując 33. pozycję. W biathlonie pierwsze 40 osób, które dobiegnie na metę zdobywa punkty do klasyfikacji generalnej.
Tyle sukcesów w niecałe 19 miesięcy. Trudno to wszystko zapamiętać, ale był to dopiero początek startów Moniki Hojnisz, która w wieku 20 lat kończyła okres juniorski zdobywając złoto i srebro w letnich mistrzostwach świata.
Edycja Pucharu Świata 2012/2013 to pierwszy tylko seniorski sezon w wykonaniu Moniki Hojnisz. Początek nie był udany, bo na inaugurację w Szwecji zajęła 83. i 62. miejsce, jednak później było już tylko lepiej. Polka regularnie punktowała, a najlepszą formę jak się okazało przygotowała na imprezę docelową, czyli mistrzostwa świata. Rozgrywany w Czechach czempionat 22-letnia zawodniczka klubu AZS-AWF Katowice rozpoczęła od 24. lokaty w sprincie, następnie była 13. w biegu pościgowym i 9. w sztafecie. Najlepszy start miał dopiero nadejść. 17 lutego 2013 roku w biegu masowym Monika Hojnisz wywalczyła brązowy medal, był to 12. krążek zdobyty dla reprezentacji Polski w całej historii startów Biało-czerwonych ma mistrzostwach świata. Warto zauważyć, że imprezą docelową na ten sezon dla młodej zawodniczki były mistrzostwa Europy. I to na nich po starcie w Czechach Monika Hojnisz zdobyła trzy medale: dwa brązowe w biegu indywidualnym i sprincie oraz złoto w biegu na dochodzenie. Po tak dobrych występach znalazła sponsora, który sfinansował jej udział w zawodach w Sochi, a była to próba przedolimpijska, na którą początkowo bez brak pieniędzy miała nie jechać. Ostatecznie zawodniczka z Chorzowa sezon zakończyła na 37. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z czterema medalami z imprez mistrzowskich.
Kolejne lata nie były już tak udane ze względu na przeciętne wyniki w konkursach Pucharu Świata. Mistrzyni Europy powoli zdobywała kolejne punkty, a lepsze starty przeplatała gorszymi. Jednak za każdym razem dobre wyniki notowała na najważniejszych wydarzeniach w sezonie. W 2014 roku na igrzyskach olimpijskich w Sochi zajęła 5. miejsce w biegu masowym. Rok później podczas mistrzostw świata w Finlandii była 11. w biegu indywidualnym, a w zawodach w ramach Pucharu Świata najlepszą 4. lokatę wywalczyła w Oslo.
Sezon 2017/2018 był najsłabszym w dotychczasowej karierze reprezentantki Polski. Zawodniczka klubu AZS-AWF Katowice punktowała tylko dwa razy i ostatecznie przez cały sezon zdobyła tylko 13. punktów. Jednak na najważniejszej imprezie czterolecia, na igrzyskach w Pjongchang w biegu indywidualnym wywalczyła 6. miejsce. Był to najwyższe miejsce wywalczone przez Polkę podczas zawodów biathlonowych na tych igrzyskach.
Po tak słabym sezonie przyszło przełamanie i grudzień 2018 roku na długo zapadnie w pamięci nie tylko Moniki Hojnisz, ale i kibiców tej zimowej dyscypliny. W Polsce znowu zrobiło się głośno i zaczęto śledzić wyniki biathlonowe. Monika Hojnisz swoje indywidualne starty rozpoczęła od wywalczenia 2. miejsca słoweńskiej Pokljuce. - Czy to zasługa Świętego Mikołaja? Na pewno wytrwałości! Uświadomiono mnie dziś, że ostatnie podium miało miejsce 5 lat temu. Szmat czasu, jednak warto czekać na takie emocje. Dziękuje ekipie za dobrą pracę, wsparcie na trasie i chciałabym móc obiecać, że to nie raz ostatni. Jednak zamiast obiecywać będę na to pracować – tak na Facebooku Monika Hojnisz podsumowała swój udany start 6 grudnia.
Jak zapowiedziała tak też zrobiła. Kolejne zawody rozpoczęła od sprintu. Zawsze otwarcie mówi, że nie przepada za tą konkurencją, ale podczas startu w Hochfilzen zajęła 5. pozycję i była bezbłędna na strzelnicy. To właśnie strzelanie jest tym elementem, który Polka znacząco poprawiła. Forma Moniki Hojnisz na początku sezonu była bardzo dobra, a po części za taką zmianę odpowiedzialna była Nadia Biełowa. Ukrainka objęła stanowisko trenera reprezentacji Polski przed tym sezonem. Była zawodniczka zdecydowała się zmienić pozycję stojącą do strzelania Monice Hojnisz, a to od razu przyniosło efekty. W pierwszych pięciu startach na 56 strzałów, tylko sześć było nie celnych, a z pozycji leżącej popełniła zaledwie jeden błąd. Jest to bardzo dobry wynik, który w połączeniu z dobrym bieganiem cały czas daje Polsce miejsca w czołówce.
- Czy wiesz że? Celny strzał to nie tylko efekt zobaczenia czarnej kropki i naciśnięcia spustu... to setki małych drobiazgów, które trzeba wypracować i kontrolować przy każdym strzale, a których gołym okiem nie widać! Wybranie odpowiedniej gramatury spustu i praca na nim, zgranie przyrządów celowniczych, prawidłowa postawa, powtarzalność i refleks, praca nad oddechem. To tylko niektóre z elementów nad którymi trzeba pracować oddając tysiące strzałów – tak we wrześniu Monika Hojnisz opisywała niezbędne czynności do poprawy strzelania.
Biathlonistka klubu z Katowic jest bardzo zadowolona ze współpracy z Nadią Biełową. Po okresie przygotowawczym i licznych obozach, teraz widać, że ciężka praca przynosi efekty, choć były momenty trudne, kiedy po treningach nie było już na nic siły. W październiku wracając ze zgrupowania w Ramsau am Dachstein, Monika Hojnisz cieszyła się, że wraca do domu, ze względu na odpoczynek i możliwość nabrania sił na kolejna walkę ze słabościami. Te słabsze momenty zostały zażegnane, a teraz zawodniczka może się tylko koncentrować na kolejnych startach.
- Ufff... teraz można odetchnąć i przybić piątkę za dobrą pracę i walkę. Pierwszy trymestr Pucharów za nami. Zamykam go bogatsza o doświadczenia, wnioski, a przede wszystkim z wiarą. Dziękuję kibicom, bliskim i oczywiście całemu teamowi – napisała na swojej stronie na Facebooku Monika Hojnisz tuż przed świętami. Obecnie w klasyfikacji generalnej brązowa medalistka mistrzostw świata zajmuje 10. miejsce, a na swoim koncie ma już 379. punktów, czyli najwięcej porównując całe poprzednie sezony. Warto pamiętać, że pozostało jeszcze jedenaście startów, w tym najważniejsza impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata w szwedzkim Östersund.
Monika Hojnisz, która w wieku juniorskim osiągnęła lepsze rezultaty niż Tomasz Sikora, czyli jedyny polski medalista olimpijski, przez pewien czas nie potrafiła się odnaleźć w rywalizacji na najwyższym poziomie. Jej forma była bardzo zmienna i lepsze starty, przeplatała gorszymi. Po najsłabszym sezonie w karierze, przyszedł jak do tej pory najlepszy. W listopadowych wywiadach mówiła, że liczy przede wszystkim na stabilną formę i chcę regularnie punktować, a jej idealną wizją jest na koniec miejsce w czołowej dwudziestce klasyfikacji generalnej. Mamy nadzieję, ze to nie koniec dobrych startów zawodniczki naszej platformy, która już od czwartkowej nocy rozpoczyna kolejne zmagania w Pucharze Świata w mroźnej Kanadzie. Życzymy kolejnych udanych zawodów i chęci do pracy, bo parafrazując znany cytat ,,tam gdzie warto jest dojść, nie ma dróg na skróty”.
Źródło: informacja własna, Monika Hojnisz
Tagi: MonikaHojnisz biathlon sportowiec sportyzimowe ŁączymyBiznesZeSportem RazemDoCelu
W zależności od dystansu (wynosi on od 6 km do 20 km) tak wygląda początek rywalizacji zawodników w biathlonie, czyli dwuboju zimowym łączącym w sobie bieg narciarski i strzelanie. Jest to dyscyplina, która wymaga nie tylko bardzo dobrej kondycji i wytrzymałości, ale również precyzji. Przy prawie maksymalnym tętnie należy momentalnie przestać oddychać i oddać celny strzał z karabinu w krążek niewiele większy od piłeczki do tenisa stołowego. W biathlonie po każdej pętli biegowej zawodnicy zatrzymują się na strzelnicy, gdzie oddają pięć strzałów w pozycji leżącej lub stojącej. Jeżeli popełnią błąd, to dodatkowo pokonują karną rundę o długości 150 metrów i wracają na trasę. Wyjątkiem jest u kobiet bieg na 15 km, a u mężczyzn na 20 km, gdzie za każde pudło doliczana jest karna minuta.
To właśnie w biathlonie, w 2013 roku w biegu masowym na dystansie 12,5 km brązowy medal na mistrzostwach świata w Novym Mescie zdobyła Monika Hojnisz. Zawodniczka z Chorzowa w wieku 22 lat wywalczyła swój pierwszy medal imprezy seniorskiej, było to również pierwsze podium Polki w karierze. W karierze, która można powiedzieć rozpoczęła się przez przypadek, bo od obozu nad morzem w Ustce. Jej mama widząc jak bardzo lubiła sport, w czasie wakacji zapisała ją na zgrupowanie tej zimowej dyscypliny. Podczas tego wyjazdu Monika Hojnisz nie miała jeszcze żadnej styczności z nartami, był to obóz ogólnorozwojowy i sprawnościowy. Jednak atmosfera i osoby, które poznała spowodowały, że pojechała na zgrupowanie zimowe. Tak rozpoczęła się jej przygoda z biathlonem w wieku 11 lat, choć jak sama mówi nie lubi o tym opowiadać. Nie była to jej wymarzona dyscyplina, ale już od dzieciństwa bardzo lubiła sport, była aktywną uczennicą, chciała jeździć na każde zawody. Teraz biathlon to prawie całe jej życie, sportowi podporządkowała wszystko.
Złota Juniorka
Pierwsze sukcesy przyszły w wieku juniorskim. W 2009 roku w letnich mistrzostwach Europy juniorów wywalczyła dwa medale, brązowy w biegu pościgowym i srebrny w sztafecie mieszanej. W 2010 roku podczas styczniowych mistrzostw świata juniorów w Szwecji Monika Hojnisz zdobyła dwa brązowe krążki w biegu pościgowym i sprincie. W tym samym roku w marcu została Mistrzynią Europy w biegu indywidualnym, a podczas letnich mistrzostw świata juniorów rozgrywanych w Dusznikach Zdrój zdobyła kolejne dwa brązowe medale. Pod koniec 2010 roku w grudniu zadebiutowała w Pucharze Świata. W swoim pierwszym starcie zajęła 44. lokatę. 10 dni później zdobyła swoje pierwsze punkty zajmując 33. pozycję. W biathlonie pierwsze 40 osób, które dobiegnie na metę zdobywa punkty do klasyfikacji generalnej.
Tyle sukcesów w niecałe 19 miesięcy. Trudno to wszystko zapamiętać, ale był to dopiero początek startów Moniki Hojnisz, która w wieku 20 lat kończyła okres juniorski zdobywając złoto i srebro w letnich mistrzostwach świata.
Edycja Pucharu Świata 2012/2013 to pierwszy tylko seniorski sezon w wykonaniu Moniki Hojnisz. Początek nie był udany, bo na inaugurację w Szwecji zajęła 83. i 62. miejsce, jednak później było już tylko lepiej. Polka regularnie punktowała, a najlepszą formę jak się okazało przygotowała na imprezę docelową, czyli mistrzostwa świata. Rozgrywany w Czechach czempionat 22-letnia zawodniczka klubu AZS-AWF Katowice rozpoczęła od 24. lokaty w sprincie, następnie była 13. w biegu pościgowym i 9. w sztafecie. Najlepszy start miał dopiero nadejść. 17 lutego 2013 roku w biegu masowym Monika Hojnisz wywalczyła brązowy medal, był to 12. krążek zdobyty dla reprezentacji Polski w całej historii startów Biało-czerwonych ma mistrzostwach świata. Warto zauważyć, że imprezą docelową na ten sezon dla młodej zawodniczki były mistrzostwa Europy. I to na nich po starcie w Czechach Monika Hojnisz zdobyła trzy medale: dwa brązowe w biegu indywidualnym i sprincie oraz złoto w biegu na dochodzenie. Po tak dobrych występach znalazła sponsora, który sfinansował jej udział w zawodach w Sochi, a była to próba przedolimpijska, na którą początkowo bez brak pieniędzy miała nie jechać. Ostatecznie zawodniczka z Chorzowa sezon zakończyła na 37. miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata z czterema medalami z imprez mistrzowskich.
Kolejne lata nie były już tak udane ze względu na przeciętne wyniki w konkursach Pucharu Świata. Mistrzyni Europy powoli zdobywała kolejne punkty, a lepsze starty przeplatała gorszymi. Jednak za każdym razem dobre wyniki notowała na najważniejszych wydarzeniach w sezonie. W 2014 roku na igrzyskach olimpijskich w Sochi zajęła 5. miejsce w biegu masowym. Rok później podczas mistrzostw świata w Finlandii była 11. w biegu indywidualnym, a w zawodach w ramach Pucharu Świata najlepszą 4. lokatę wywalczyła w Oslo.
Sezon 2017/2018 był najsłabszym w dotychczasowej karierze reprezentantki Polski. Zawodniczka klubu AZS-AWF Katowice punktowała tylko dwa razy i ostatecznie przez cały sezon zdobyła tylko 13. punktów. Jednak na najważniejszej imprezie czterolecia, na igrzyskach w Pjongchang w biegu indywidualnym wywalczyła 6. miejsce. Był to najwyższe miejsce wywalczone przez Polkę podczas zawodów biathlonowych na tych igrzyskach.
Czas na zmiany
Po tak słabym sezonie przyszło przełamanie i grudzień 2018 roku na długo zapadnie w pamięci nie tylko Moniki Hojnisz, ale i kibiców tej zimowej dyscypliny. W Polsce znowu zrobiło się głośno i zaczęto śledzić wyniki biathlonowe. Monika Hojnisz swoje indywidualne starty rozpoczęła od wywalczenia 2. miejsca słoweńskiej Pokljuce. - Czy to zasługa Świętego Mikołaja? Na pewno wytrwałości! Uświadomiono mnie dziś, że ostatnie podium miało miejsce 5 lat temu. Szmat czasu, jednak warto czekać na takie emocje. Dziękuje ekipie za dobrą pracę, wsparcie na trasie i chciałabym móc obiecać, że to nie raz ostatni. Jednak zamiast obiecywać będę na to pracować – tak na Facebooku Monika Hojnisz podsumowała swój udany start 6 grudnia.
Jak zapowiedziała tak też zrobiła. Kolejne zawody rozpoczęła od sprintu. Zawsze otwarcie mówi, że nie przepada za tą konkurencją, ale podczas startu w Hochfilzen zajęła 5. pozycję i była bezbłędna na strzelnicy. To właśnie strzelanie jest tym elementem, który Polka znacząco poprawiła. Forma Moniki Hojnisz na początku sezonu była bardzo dobra, a po części za taką zmianę odpowiedzialna była Nadia Biełowa. Ukrainka objęła stanowisko trenera reprezentacji Polski przed tym sezonem. Była zawodniczka zdecydowała się zmienić pozycję stojącą do strzelania Monice Hojnisz, a to od razu przyniosło efekty. W pierwszych pięciu startach na 56 strzałów, tylko sześć było nie celnych, a z pozycji leżącej popełniła zaledwie jeden błąd. Jest to bardzo dobry wynik, który w połączeniu z dobrym bieganiem cały czas daje Polsce miejsca w czołówce.
- Czy wiesz że? Celny strzał to nie tylko efekt zobaczenia czarnej kropki i naciśnięcia spustu... to setki małych drobiazgów, które trzeba wypracować i kontrolować przy każdym strzale, a których gołym okiem nie widać! Wybranie odpowiedniej gramatury spustu i praca na nim, zgranie przyrządów celowniczych, prawidłowa postawa, powtarzalność i refleks, praca nad oddechem. To tylko niektóre z elementów nad którymi trzeba pracować oddając tysiące strzałów – tak we wrześniu Monika Hojnisz opisywała niezbędne czynności do poprawy strzelania.
Biathlonistka klubu z Katowic jest bardzo zadowolona ze współpracy z Nadią Biełową. Po okresie przygotowawczym i licznych obozach, teraz widać, że ciężka praca przynosi efekty, choć były momenty trudne, kiedy po treningach nie było już na nic siły. W październiku wracając ze zgrupowania w Ramsau am Dachstein, Monika Hojnisz cieszyła się, że wraca do domu, ze względu na odpoczynek i możliwość nabrania sił na kolejna walkę ze słabościami. Te słabsze momenty zostały zażegnane, a teraz zawodniczka może się tylko koncentrować na kolejnych startach.
- Ufff... teraz można odetchnąć i przybić piątkę za dobrą pracę i walkę. Pierwszy trymestr Pucharów za nami. Zamykam go bogatsza o doświadczenia, wnioski, a przede wszystkim z wiarą. Dziękuję kibicom, bliskim i oczywiście całemu teamowi – napisała na swojej stronie na Facebooku Monika Hojnisz tuż przed świętami. Obecnie w klasyfikacji generalnej brązowa medalistka mistrzostw świata zajmuje 10. miejsce, a na swoim koncie ma już 379. punktów, czyli najwięcej porównując całe poprzednie sezony. Warto pamiętać, że pozostało jeszcze jedenaście startów, w tym najważniejsza impreza sezonu, czyli mistrzostwa świata w szwedzkim Östersund.
Monika Hojnisz, która w wieku juniorskim osiągnęła lepsze rezultaty niż Tomasz Sikora, czyli jedyny polski medalista olimpijski, przez pewien czas nie potrafiła się odnaleźć w rywalizacji na najwyższym poziomie. Jej forma była bardzo zmienna i lepsze starty, przeplatała gorszymi. Po najsłabszym sezonie w karierze, przyszedł jak do tej pory najlepszy. W listopadowych wywiadach mówiła, że liczy przede wszystkim na stabilną formę i chcę regularnie punktować, a jej idealną wizją jest na koniec miejsce w czołowej dwudziestce klasyfikacji generalnej. Mamy nadzieję, ze to nie koniec dobrych startów zawodniczki naszej platformy, która już od czwartkowej nocy rozpoczyna kolejne zmagania w Pucharze Świata w mroźnej Kanadzie. Życzymy kolejnych udanych zawodów i chęci do pracy, bo parafrazując znany cytat ,,tam gdzie warto jest dojść, nie ma dróg na skróty”.
Źródło: informacja własna, Monika Hojnisz
Tagi: MonikaHojnisz biathlon sportowiec sportyzimowe ŁączymyBiznesZeSportem RazemDoCelu