Pierwszy w historii medal Polaka na monoski
Przygoda Igora Sikorskiego ze sportem rozpoczęła się od snowboardu. Wszytko się jednak zmieniło po wypadku, gdy wieku 17 lat zaczął poruszać się na wózku. Na początku sport był formą rehabilitacji. W Internecie znalazł szkolenie z narciarstwa alpejskiego i tak zaczęła się jego piękna historia ze sportem osób niepełnosprawnych. Dziś zawodnik Startu Bielsko-Biała zdobył pierwszy medal na XII Zimowych Igrzyskach Paraolimpijskich w Pjongczang dla polskiej reprezentacji. Nasz alpejczyk ścigający się na monoski po pierwszym przejeździe plasował się na trzecim miejscu, a w finałowym zjeździe zachował spokój i utzrymał miejsce na podum. wywalczył brązowy medal. Jest to również pierwszy polski medal w narciarstwie alpejskim od 1988 roku, kiedy polscy zawodnicy zdobyli trzy brązowe medale. - Byłem dobrze skoncentrowany. Technicznie jestem wytrenowany, bo dużo trenujemy właśnie techniczne konkurencje, szybkościowe mniej. Wielu zawodników popełniało dzisiaj błędy. Trasa nie była łatwa. Robiły się dziury. Mnie udało się dobrze pojechać i to wszystko – skromnie tłumaczył medalista igrzysk paraolimpijskich. W drugim przejeździe już nic nie kalkulował, chciał przede wszystkim poprawić jazdę, choć nie było to proste. Trasa była już bardzo wyjeżdżona, przed nim startowało wielu zawodników, a z toru zrobiła się rynna. To jednak nie przeszkodziło Polakowi w utrzymaniu miejsca na podium. Co ciekawe wczoraj Sikorski nie ukończył przejazdu w super kombinacji, ponieważ w pierwszym przejeździe miał upadek, ale tak jak mówił tuż po starcie nie miało to wpływu na dzisiejszy wynik.
Sikorskiego chwali Łukasz Szeliga, obecnie prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a wcześniej trener dzisiejszego medalisty. - Zawsze robi swoje, to co do niego należy i daje z siebie maksa. Uważnie słuchał i wykonywał polecenia oraz plany treningowe. I przede wszystkim intensywnie pracował nie oglądając się na innych. Wyznaczył sobie cel, którego część dziś osiągnął – mówił Szeliga, który w przeszłości sam trzykrotnie startował w igrzyskach paraolimpijskich w narciarstwie alpejskim.
Brak finału, ale to jeszcze nie koniec zmagań
Polscy narciarze biegowi rywalizowali dzisiaj w konkurencjach sprinterskich. Witold Skupień nie zakwalifikował się do finału, a do awansu zabrakło mu 3 sekund. W półfinale wystartował jako pierwszy ze względu na to, że jako jedyny w tej grupie startował bez kijków ze względu na swoją niepełnosprawność. Jednak na ostatnie prostej już na stadionie doścignęli go rywale, którym biegnąc w trójkę było znacznie łatwiej.– Szkoda, ale nic więcej nie mogłem zrobić. To był i tak mój najlepszy półfinał sprintu stylem klasyczny w życiu. Szczególnie dobrze poszły mi kwalifikacje, w półfinale zrobiło się jeszcze cieplej i pogorszyły się warunki. Zrobiło się mokro, ale czas wszystkim się wydłużył. Przynajmmniej udowodniłem sam sobie, że jestem w optymalnej formie przed moim koronnym biegiem na 10 km techniką klasyczną. Skoro straciłem na płaskich odcinkach trasy tylko trzy sekundy, prawie cztery. To naprawdę nie dużo – mówi Skupień i z optymizmem patrzy sobotni start na 10 km.
Trochę słabsze wyniki osiągnęli nasi zawodnicy startujący w kategorii dla osób niewidzących i niedowidzących w sprincie technika klasyczną na 1,5 km. Piotrowi Garbowskiemu z przewodnikiem Jakubem Twardowskim do awansu do półfinału, a więc najlepszej ósemki, zabrakło podobnie jak Skupieniowi 3 sekund.
- Z jednej strony tak niewiele zabrakło, bo tylko 3 sekundy. Ale zarazem i wiele, bo w trzy sekundy w sprincie można jednak przebiec jakiś dystans. Sprint był świetnie obsadzony, pobiegli wszyscy najlepsi. Dałem z siebie naprawdę wszystko, ale przy tych handicapach rywali (przelicznikach niepełnosprawności) i tylu młodych rywalach to było za mało – mówił Piotr Garbowski, który debiutuje na igrzyskach w wieku 45 lat. Jednak na swój wiek nie narzeka i nie chce się w ten sposób usprawiedliwiać. Mówi, że czuje się świetnie, a świadomość rywalizacji na igrzyskach dodaje mu sił, energii i motywacji.
Natomiast Łukasz Kubica, który startował z przewodnikiem Wojciechem Suwałko zajął 14. miejsce i nie był zadowolony ze swojego startu. - Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Nie jestem zadowolony. Zabrakło siły techniki, więcej treningów w dobrych warunkach. Postaram się zrehabilitować na 10 km klasykiem – mówił na mecie.
Czwartek jest dniem przerwy dla naszych zawodników, którzy do rywalizacji powrócą w piątek na trasy biatlonowe.
Źródło:
Paralympic.org
Paralympic.org.pl
Zdjęcie: Igor Sikorski